8 marca 2021

Rasizm ekologiczny - Raport HumanRights Watch

Słowo “rasizm” nabiera zupełnie nowego znaczenia. Do tej pory ten termin był używany w sytuacjach, w których dochodziło do dyskryminacji na tle rasowym. Jak się okazuje dyskryminować można również pod względem ekologicznym.

We wrześniu 2020 roku spłonął największy dotąd obóz dla uchodźców Moria zlokalizowany na greckiej wyspie Lesbos. Greckie władze postanowiły przekształcić dawny poligon wojskowy w Mavrovouni w schronienie dla tysięcy osób.

Human Rights Watch 8 grudnia 2020 roku ukazał się raport, z którego m.in. możemy się dowiedzieć, że z obecnego terenu obozu nie zostały usunięte niewybuchy moździerzy i ostrych pocisków z broni małokalibrowej, które stanowią zagrożenie dla zdrowia i życia.

Obozowa codzienność

Obóz w Mavrovouni to dom dla 7,5 tysiąca osób, które pochodzą głównie z Syrii i Afganistanu. Do “przeprowadzki” do Europy zmusiła ich przemoc i ubóstwo, które panują w krajach Bliskiego Wschodu i Azji Środkowej.

W poprzednim obozie – Moria – mieszkało ponad 12 tys. osób. Przybyli tu w poszukiwaniu lepszego życia, jednak rzeczywistość szybko zweryfikowała ich marzenia. W Morii warunki życia były gorsze niż w więzieniu.

Skrajne przepełnienie, 100 osób na jedną toaletę, powszechna przemoc – to zastało uchodźców w Grecji. We wrześniu 2020 roku obóz spłonął, a zarzuty o podpalenie usłyszało sześć osób. Władze grecji przeniosły ludność na teren dawnego poligonu wojskowego, który stwarza zagrożenie dla życia.

Powstanie obozu nie było konsultowane z lokalnymi władzami – jedynie z wojskiem, które wyraziło zgodę. Dlatego nie przeprowadzono żadnych badań środowiskowych, nie musiały zostać spełnione żadne wymogi dotyczące warunków, w których będą musiały teraz żyć tysiące osób.

Władze Grecji przyłożyły rękę do ekologicznego rasizmu.

Porozmawiajmy o ołowiu

W raporcie Human Watch Right wydanym 8 września 2020 roku organizacja wzywa greckie władze do zbadania gruntów pod kątem obecności ołowiu. Nie bez powodu. Ołów jest trucizną, o czym wiadomo od dawna, która może gromadzić się w organizmie latami, nie powodując żadnych objawów.

Władze Grecji zapewniają, że na tym terenie nie powinno być śladu po ołowiu, niemniej jednak zapewniają, iż zostaną przeprowadzone badania gleby. Warto wspomnieć, że przed stworzeniem nowego obozu gleba nie została zbadana pod żadnym kątem.

To właśnie jest rasizm ekologiczny – wysyłanie ludzi w miejsca, których środowisko może być potencjalnie niebezpieczne.

Od 1926 roku do września 2020 na terenie obecnego obozu znajdował się poligon wojskowy – co oznacza, że można znaleźć tam tysiące pocisków, które zawierają ołów.

Choć grecki rząd temu zaprzecza, Human Watch rights ma pewne wątpliwości: “pociski bezołowiowe są drogie i do lat 80. XX wieku były bardzo rzadko wykorzystywane”. Jeśli zewnętrzna warstwa pocisku ulegnie rozkładowi, to gleba zetknie się z ołowianym wnętrzem, a tym samym zostanie skażona.

Badacze powiązali zaburzenia w rozwoju z zatruciem ołowiem. To sprawia, że sytuacja staje się jeszcze bardziej dramatyczna.

Co więcej, nie zapowiada się, że mieszkańcy zostaną przebadani na obecność ołowiu w ich organizmach, a nawet jeśli, to leczenie zatrucia tym pierwiastkiem jest niezwykle kosztowne, a im dłużej trwa terapia, tym bardziej szkodliwa jest dla ludzkiego organizmu – jeśli w ogóle do takiej terapii dojdzie.

Polowe warunki

Poza potencjalną groźbą zatrucia ołowiem lub natknięcie się na niewybuch mieszkańcy obozu codziennie muszą mierzyć się z polowymi warunkami mieszkalnymi. W Mavrovouni mieszka ponad 7 tys. osób. Śpią w wieloosobowych namiotach.

Niektórzy do przenośnych toalet muszą przemierzać cały obóz – dlatego zamiast w środku nocy iść na długi spacer do toalety wolą wykopać dołek i tam załatwić swoje potrzeby. Zgłaszane były również napaści na tle seksualnym.

Według Greckich władz kanalizacja powinna podnieść jakość życia – mówią o tym, jakby życie w takim miejscu można by ocenić w jakiejkolwiek jakości. Rozpoczęcie budowy budzi jednak obawy.

W rozmowie z Carly A. Krakow główna badaczka konfliktów i kryzysów z Human Watch Rights – Belkis Wille – powiedziała:

“Napisaliśmy do przedstawicieli władz, że nie powinno się zaczynać robót budowlanych przed przeprowadzeniem testów ze względu na wysokie ryzyko zwiększenia narażenia na ołów w trakcie budowy. Niestety, pozostali głusi na nasze zalecenia.

Oznacza to, że narażają nie tylko migrantów, ale również pracowników organizacji pomocowych i robotników budowlanych, którzy nie mają żadnych specjalistycznych środków ochrony osobistej.”

Historia kołem się toczy

Masowe zatrucia ołowiem miały już miejsce. Na terenach Kosowa w obozach prowadzonych przez ONZ schronienie znalazło ok. 600 osób należących do mniejszości Bałkańskich, Aszkali, Egipcjan i romskiej. Tereny obozów były skażone ołowiem.

Władze Grecji nie uczą się niczego z historii. Ponownie dochodzi do zaniedbywania potrzeb mniejszości narodowościowych i rasizmu ekologicznego.

Rasizm ekologiczny pełną parą

Imigranci wciąż napływają do Europy – jedynie media nie nagłaśniają już tak tej sprawy. Osoby przybywające na nasz kontynent uciekają ze swoich ojczyzn przed wojną, cierpieniem, głodem, ubóstwem.

Chcą znaleźć lepsze życie, chcą dać swoim dzieciom lepsze warunki, w których mogłyby spokojnie dorastać i się rozwijać.

Zamiast szansy na godne, dobre życie muszą mierzyć się z codziennością obozów dla imigrantów – brak kanalizacji, przeludnienie, napaści seksualne, a w końcu rasizm ekologiczny.

Priorytetem władz są obywatele, jednak każdy człowiek zasługuje na życie w bezpiecznych warunkach – szczególnie ten, który nigdy wcześniej takich warunków nie miał i prosi o pomoc.

Tysiące ludzi zginęło podczas podróży przez Morze Śródziemne. Tysiące ludzi ginie i teraz – w obozach. Rządzący nie widzą w imigrantach ludzi, widzą w nich problem, który należy zamieść pod dywan i udawać, że nie istnieje.

Tak – nagły napływ ludności może być wyzwaniem dla państw. Tak – utrzymanie imigrantów też kosztuje. Jednak to nadal są ludzie, którzy chcą po prostu poczuć się bezpiecznie i żyć na godnym poziomie. Prawa, które jakkolwiek regulowałoby warunki panujące w obozach, jak nie było, tak nie ma.

Funduszy też brak. Ludzie u władzy powinni stanąć w końcu na wysokości zadania i zapewnić ludziom w potrzebie pomoc i życie w godnych warunkach.

Autor; Ada Stachowicz

źródła: krytykapolitycza.pl; rp.pl/Zdjęcie Julie Ricard na Unsplash