Rząd szacuje, że szczyt inflacji nastąpi w połowie roku, natomiast ekonomiści określają ten moment na październik-listopad.
Przy tak wysokiej inflacji wskazane byłyby kolejne podniesienie płacy minimalnej i druga rewaloryzacja emerytur. Jednak w tym roku tego się nie przewiduje.
Dlaczego? Dlatego, że planuje się to przeprowadzić z przyszłym roku. Co z tego, że jest to nielogiczne, ponieważ to w tym roku rośnie nam inflacja a w przyszłym zgodnie z prognozami samego rządu powinna spadać.
W tym roku to się rządowi nie opłaca a tego rodzaju podwyżki związane byłyby z nadwyrężeniem budżetu, dlatego odkłada się to na rok wyborczy.
W przyszłym roku należy się więc spodziewać dwóch podwyżek płacy minimalnej, która może osiągnąć poziom 4 tys. brutto, jak również rekordowej rewaloryzacji rent i emerytur.
To wcale nie oznacza, że ktoś się wzbogaci, ponieważ w kolejnym roku inflacja to zabierze ze zdwojoną siłą, ponieważ w tym czasie nie wyjdziemy jeszcze z obecnej inflacji. PiS zamierza więc kupić Polaków za duże pieniądze i zostało to już przetestowane.
Wyborcy uwierzyli, że inflacja jest winą Putina, więc można pójść dalej. Nie mają już czym zadowolić swojego elektoratu, ponieważ przez te 6 lat niczego się nie nauczyli.
Nie opłacało im się zatrudniać ekonomistów, ponieważ nie byli im do niczego potrzebni, ponieważ sami znają tylko prostą matematykę, którą się posługują.
Wystarczy znajomość dodawania i odejmowania. Zatrudnili za to psychologów i socjologów, którzy im podpowiedzieli jak kupić prymitywny lud i jakimi metodami zawładnąć ich umysłami.
Do tego planu był im właśnie potrzebny Glapiński jako prezes NBP, ponieważ tego rodzaju operacja wymaga wydrukowania kolejnej partii pieniędzy, czego nie da się zrobić bez współpracy z NBP.
Tak więc państwo polskie wraz z całym inwentarzem stało się prywatnym majątkiem jednej partii. Za rok będziemy mieć ciekawą sytuację, ponieważ to wcale nie musi gwarantować wygrania wyborów ale na pewno wywoła kolejną falę inflacji.
To już jest krzyk rozpaczy wobec braku innych możliwości, ponieważ nie mają już Polakom czego zaoferować więc rzucą im fałszywe pieniądze.
Znajdą się tacy, którzy rzucą się na te pieniądze, również w akcie rozpaczy, kwestia tylko tego, czy jeszcze uwierzą w dobrą wolę ich dobroczyńców.
Biorąc pod uwagę to co dzieje się na świecie i to nie tylko wojnę na Ukrainie ale również sytuację w Chinach, to sytuacja jest bardzo dynamiczna i jeszcze w tym roku wiele może się wydarzyć i ten plan może nie zostać zrealizowany.
To znaczy wrzucą pieniądze na rynek ale wcale nie muszą wygrać wyborów. Skutków lepiej dzisiaj nie próbować przewidywać ponieważ ocenia się, że na koniec przyszłego roku możemy zanotować nawet recesję.
Mało kto pokazuje, że polska giełda spada na każdej sesji od 1,5 miesiąca a zwykle rynki finansowe wyprzedzają o kilka miesięcy sytuację w gospodarce.
Czyli giełda dzisiaj pokazuje to, co zobaczymy w gospodarce pod koniec roku. Czyli prawie pionowy zjazd w dół. Powoli dochodzimy do sytuacji kiedy banki nie będą już podnosić oprocentowania kredytów, ponieważ mogą stanąć przed zagrożeniem zbiorowej niewypłacalności kredytobiorców, co może zachwiać finansami samych banków, ponieważ z drugiej strony również nie będą w stanie udzielać kredytów.
RPP również nie może podnosić stóp w nieskończoność, ponieważ może to doprowadzić do zapaści gospodarczej.
Pozostanie więc tylko puścić inflację na żywioł i tego możemy się spodziewać w roku 2024, ponieważ nie będzie już żadnych narzędzi do jej hamowania.
Być może nawet zderzymy się z tym już w tym roku, ponieważ wysokie oprocentowanie kredytów zacznie uderzać w gospodarkę.
Zdaje się, że gdzieś obok funkcjonuje inny świat, niezależny od tego, w którym żyją zwykli ludzie, przy czym jeden próbuje kierować tym drugim.
To nie może się udać i nawet trudno się podjąć jakiejkolwiek analizy, ponieważ nie ma żadnych historycznych punktów odniesienia.
To jest historyczny eksperyment. Przy czym trzeba się zastanowić nad przyszłością demokracji, w której z założeń większość podejmuje decyzje.
Tymczasem Polska pokazała jak ten system można obejść – kraj zależny jest w praktyce od małej partii, której poparcie opiera się o granice błędu statystycznego, natomiast większość nie ma nic do powiedzenia.
Demokracja może okazać się taką samą utopią jak socjalizm, chyba że Polacy nie potrafią z niej korzystać bo nikt nie wspomniał, że jest to system dla świadomych ludzi.
Autor; Ryszard Tutko
Fot. Pixabay
________________________________