
Gdy przyjrzysz się tresurze zwierząt, wygląda to dokładnie w taki sam sposób. Nie ma oczywiście za co winić rodziców, ponieważ odtwarzają jedynie głęboko zakorzeniony schemat, od wielu pokoleń…
Jednak jeśli nie zbuntujesz się przeciwko temu, to samemu nieświadomie będziesz go powielał. Twoja droga, może (lecz nie musi) przybrać najpierw niezrozumiałej formy buntu, na przykład brania narkotyków lub picia alkoholu.
Po prostu nie wiesz, w jaki sposób przerwać ten łańcuch zależności. Zauważ, że gdy miłość jest bezwarunkowa, potrafi tylko włączać, czyli akceptować.
Akceptacja nie oznacza bierności, lecz działania z pozycji akceptacji (Tolle to wyjaśniał). Jeśli miłość jest warunkowa, nakazuje się zmienić wedle “mojego” upodobania. W tym śnie, śpi prawie cała ludzkość…
Toksyczna relacja między rodzicem, a dzieckiem, jest tak powszechna, iż jest uważana za normę. Spójrz na swoje życie obiektywnym okiem, a na pewno to dostrzeżesz…
Jeśli jednak przejdziesz przez okres buntu i rozszczepisz się od miłości warunkowej, a następnie uleczysz się z buntowniczego uzależnienia, przestaniesz spełniać oczekiwania rodziców, a zaczniesz dostrajać się do swojego wnętrza.
Dopiero podążanie za wewnętrzną intuicją sprawi, że zaczniesz tworzyć swoje życie według własnych zasad. To sprawi, że przejmiesz odpowiedzialność za siebie i swoje wybory, dobre lub złe, nieważne…
Już nigdy więcej nie obarczysz winą swoich rodziców. Wiesz, jaka to ulga dla rodziców, że w końcu przestaniesz ich obwiniać !!! Buntujesz się więc najpierw przeciwko rodzicom, aby dać im ogromne wybawienie!
Na początku nie będą tego rozumieć, będą się zastanawiać “dlaczego on mi to robi? Dlaczego on mnie krzywdzi, skoro tyle mu dałam”… To stanie się jasne dopiero po wielu latach, jeśli proces przebiegnie pomyślnie.
Dopiero wtedy będą czuć Twoją akceptację i szacunek, co ciekawe następuje wtedy sprzężenie zwrotne i to samo nareszcie otrzymujesz od swoich rodziców!
Cóż za obopólne wybawienie! Kiedy “opuszczałem” rodziców wyglądali jak “zbite psiaki”, wtedy tego nie rozumieli, lecz ja wiedziałem, że będzie dobrze.
Czasami widzę, jak rodzice kierowani dobrymi intencjami, chcąc zapewnić bezpieczeństwo swojemu dziecku, budują dom przy domu, aby być zawsze w pobliżu…Ohhh…
Jakie ogromne współczucie wysyłam w kierunku tychże domów, wiedząc jak toksyczna zażyłość, tam musi występować. Ogromne oczekiwania i nieustanne przerzucanie winy…
Jeśli przylgniesz do domu rodzinnego, będziesz cierpiał, aż do śmierci swoich rodziców.
Jeśli się zbuntujesz, będziesz cierpiał przez jakiś czas, bo proces rozdzielenia tożsamości bywa bolesny. Lecz jeśli to zrobisz, obie strony zyskają wolność.
A to jest podstawą zdrowej indywidualnej, samoświadomej jednostki. A dowodem na to, jest moja obecna relacja z mamą i tatą, pełna szacunku i akceptacji…
Autor; Karol Walczak
_____________________________