22 lutego 2022

Polski Ład uderza zdecydowanie najbardziej w przedsiębiorców

I nie jest to wypadek przy pracy, lecz świadome działanie oparte o brak zrozumienia rzeczywistości, zwiększony o panikę, która w ostatnim okresie wybuchła w obozie rządzącym.

Ponieważ Polski Ład nie miał być żadną reformą, lecz miał przykryć kryzys, którego właśnie zaczynamy doświadczać. Ten kryzys nie jest wynikiem Polskiego Ładu lecz jest konsekwencją najgorszego zarządzania gospodarką od 1989 roku.

Jeśli się rozrzucało pieniędzmi na prawo i lewo, to w końcu musiało ich zabraknąć. Dzisiaj właśnie odczuwamy brak pieniędzy, tylko niewielu potrafi to zrozumieć.

Można bowiem odnieść wrażenie, że przecież mamy dużo pieniędzy, tylko coraz mniej możemy za nie kupić. Tylko, że cała manipulacja właśnie na tym polega, żeby społeczeństwo odnosiło takie wrażenie a tym samym, żeby uwierzyło w coś co nie istnieje.

Można było ten sam efekt osiągnąć w inny sposób – ceny pozostałyby na tym samy miejscu a każdy otrzymywałby co miesiąc coraz mniej pieniędzy.

Tylko, że w ten sposób szybko można byłoby to zauważyć i bardzo łatwo ustalić przyczynę a tym samym równie szybko ustalić winnych takiego stanu rzeczy.

Trudno bowiem w takiej sytuacji winić tych, którzy oferują towary i usługi ponieważ z ich strony nic się nie zmienia. Trudno też byłoby winić UE i Putina.

Natomiast jeśli uzyskujemy ten sam skutek, tylko w inny sposób, właśnie w taki, że rząd stwarza pozory, że rozdaje pieniądze, najpierw fizycznie, kierując je w stronę konkretnych osób i instytucji, a następnie poprzez reformę przewrotnie nazwaną Polskim Ładem, która miała pozwolić na uzyskanie trochę większych dochodów, to trudno winić rząd za to, że gwałtownie spada nam stopa życiowa.

Jednak źródło problemu zarówno w jednym jak i w drugim wydaniu tkwi dokładnie w tym samym miejscu. To jest dokładnie tak samo jak przez co najmniej tysiąclecia, ludzie byli przekonani, że to słońce kręci się wokół Ziemi.

Dlatego dzisiaj większość ludzi ma problem z tym, żeby zrozumieć gdzie tkwi istota problemu a dokładniej kto jest winien tej sytuacji. Już wiele razy wyjaśniałem, że kryzys spowodowany COVID-em wywołał inflację w wielu państwach na świecie ale też bardzo łatwo można zauważyć, że w Polsce jest ona znacznie większa niż w większości krajów przynajmniej europejskich a zatem nie jest ona tylko skutkiem COVID.

Ponadto trzeba zauważyć, że inflacja w Polsce zaczęła się zanim wprowadzano lockdown i wszelkie inne ograniczenia w gospodarce. Warto również zwrócić uwagę na inne fakty, których nie podadzą media rządowe.

Mianowicie, chociażby to, że inflacja w Polsce w grudniu 2021 wyniosła 8,6%, natomiast w styczniu 2022 9,2%, mimo wprowadzanych tzw. tarcz antyinflacyjnych, natomiast inflacja w Niemczech w grudniu 2021 wyniosła 5,3%, czyli i tak była znacznie niższa niż w Polsce, natomiast w styczniu 2022 r wyniosła 4,9, czyli tam inflacja już spada, gdy tymczasem u nas rośnie.

To tym bardziej pokazuje, że jej przyczyna tkwi wewnątrz naszego kraju. To zresztą nie jest nic nowego, ponieważ od pierwszych decyzji obecnego rządu dotyczących finansów ekonomiści ostrzegali przed scenariuszem, który teraz właśnie się realizuje.

Co się właściwie wydarzyło?

Na rynku funkcjonował pieniądz realny, którym władza zaczęła się rozrzucać we wszystkich kierunkach. To był pieniądz pochodzący z podatków, z biznesu, z rozwoju gospodarki. Więcej produkowaliśmy, więcej sprzedawaliśmy, więc pojawiło się więcej pieniądza. Ludzie zaczęli się bogacić.

Nowa władza postanowiła jednak część tych pieniędzy ukraść, wyprowadzając je w różny sposób z budżetu a za drugą część kupić sobie wyborców za ich własne pieniądze. Jeśli się sprzeniewierza wspólne pieniądze to siłą rzeczy wszyscy muszą zacząć biednieć.

Takie zagrożenie zaczęło być już wyraźnie widoczne na początku 2020 r a nawet wcześniej. W pewnym momencie sam Morawiecki się wypowiadał, że rezerw budżetowych może wystarczyć tylko na kilkanaście tygodni.

Jak to się jednak stało, że nie zabrakło pieniędzy w budżecie, skoro one z niego znikały?

Dlatego, że te braki były uzupełniane pieniądzmi fałszywymi, czyli takimi, które nie powstawały na skutek pracy, czy sprzedaży towarów i usług. To były pieniądze z kredytów i emisji, czyli tego co potocznie nazywamy drukowaniem pieniędzy. To są fałszywe pieniądze, ponieważ nie stoi za nimi żadna wartość.

Nie wykonaliśmy żadnej pracy, nic nie wyprodukowaliśmy ani nic nie sprzedaliśmy a dostaliśmy pieniądze. Za fałszywe pieniądze nie można nic kupić!!!

Paradoksalnie COVID temu rządowi spadł z nieba, ponieważ dał pretekst do ”wydrukowania” bardzo dużych ilości pieniędzy, przy okazji dokonując tzw. kreatywnej księgowości, czyli nie wykazując tego długu w budżecie.

Można było więc to zrobić zgodnie z prawem i oficjalnie, pod pretekstem rzekomej walki z COVID a rzeczywistym celem było wpuszczenie jak największej ilości pieniędzy na rynek, które na rynku bardzo szybko się rozchodzą i w pewnym momencie nikt już nie wie skąd się wzięły a wszyscy są przekonani, że je zarobili.

Chociażby taka sytuacja, kiedy obdarowano każdego przedsiębiorcę kwotą 5 tys zł, bez względu na to, czy potrzebował tych pieniędzy, czy nie.

Te pieniądze w rzeczywistości były wciskane niemal siłą, bo kto by nie wziął, skoro dają „za darmo”. Wielu przedsiębiorcom umarzano składki ZUS, gdzie większość z nich nie poniosła żadnych strat z powodu COVID. Po to, żeby pozostawić na rynku jak najwięcej pieniądza, który miał się mieszać z pieniądzem fałszywym.

Umarzanie chociażby danin wobec skarbu państwa również jest emisją pieniądza, tylko nie wszyscy to rozumieją. Natomiast braki w budżecie, które z tego tytułu powstawały albo uzupełniane były dodrukiem pieniądza, albo zapłacimy za to później w postaci mniejszych emerytur.

Ponieważ umarzanie były składki na ubezpieczenie społeczne, czyli przyszłe emerytury, które proporcjonalnie maleją w stosunku do wynagrodzeń i będą się zmniejszały jeszcze bardziej, tylko również nikt nie będzie wiedział dlaczego.

Wtedy proszę wrócić do tego tekstu. Jednak to fałszowanie pieniądza mogło działać tylko przez jakiś czas. To fałszerstwo musiało kiedyś wyjść na jaw, tylko dzisiaj większość ludzi nadal nie potrafi tego zrozumieć.

Dzisiaj właśnie płacimy za to fałszowanie pieniędzy, czyli dzisiaj dopiero okazuje się, że część naszych pieniędzy jest fałszywa więc nie ma żadnej wartości.

Ta sytuacja była do przewidzenia i rząd również ją przewidział. O tym już pisałem, że w jednym czasie nastąpiły trzy istotne wydarzenia – podniesiono ceny energii elektrycznej, podniesiono ceny gazu i wprowadzono Polski Ład.

Jaki cel miało wdrożenie Polskiego Ładu? Na pewno nie miała to być żadna reforma systemu podatkowego. System podatkowy został tutaj tylko wykorzystany, do tego, żeby nikt niczego nie zauważył. Ponieważ wiadomo było, że zaczną się braki w budżecie a tym samym problemy finansowe, więc trzeba było ściągnąć pieniądze z rynku i to w taki sposób, żeby większość ludzi tego nie zauważyła.

Tak więc Polski Ład nie miał na celu tego, żeby ktokolwiek zyskał, tylko żeby część ludzi mniej straciła i najlepiej, żeby tego nie zauważyli, ponieważ resztę miała dopełnić propaganda.

Dzisiaj ten scenariusz właśnie się realizuje. Założenia były takie, że stracić mieli głównie ci, którzy zarabiają najwięcej, raz że jest ich mniej, niż tych, którzy zarabiają średnią krajową i poniżej średniej a poza tym uznano, że oni mniej to odczują.

Natomiast najmniej zarabiający mieli na tym zyskać a w rzeczywistości mieli tylko trochę mniej stracić, natomiast ci, którzy zarabiali w granicach średniej krajowej, których po to, żeby ich w najbardziej prymitywny sposób dowartościować nazwano „klasą średnią” mieli się cieszyć, że nie stracili tak jak ci, którzy zarabiają więcej od nich.

W tym całym zamieszaniu nikt już miał nie zrozumieć o co chodzi a w takim zamieszaniu łatwo jest skierować gniew ludu w innym kierunku. To wszystko jest tak głupie i prymitywne, że mogło powstać tylko w małych głowach i dlatego ten cyrk nie wypalił.

Dzisiaj już wyraźnie widać, że nikt nie zyskał, bo nikt nie może powiedzieć, że polepszyło mu się w stosunku do roku ubiegłego. Czyli tracą na tym absolutnie wszyscy.

Ci, którzy zarabiają najmniej i ci, którzy zarabiają najwięcej, jak również ci, którzy zarabiają najmniejszą krajową, ponieważ jeśli ich wynagrodzenie się nie zmieniło a inflacja wynosi ponad 9%, to znaczy, że realnie na tym tracą.

To jest jednak dopiero początek. Dzisiaj mija termin zapłaty podatku przez przedsiębiorców i termin zapłaty składek ZUS.

Wszyscy księgowi w Polsce w ubiegłym tygodniu przerabiali chyba to samo – czyli odbierali telefony od zdenerwowanych przedsiębiorców, żądających wyjaśnień, dlaczego mają do zapłaty większy podatek, niż w poprzednich miesiącach przy takim samym dochodzie.

Ponieważ nie wszyscy zrozumieli to o czym informowaliśmy od wielu miesięcy. Czyli, że w tym miesiącu nie mogą odliczyć składki zdrowotnej od podatku, co powoduje konieczność zapłaty tego podatku w większej kwocie.

To są jednak dopiero przedbiegi w stosunku do tego, co się odbędzie w następnym miesiącu.

Ponieważ od przyszłego miesiąca przedsiębiorcy nie tylko, że nie będą mogli odliczyć składki zdrowotnej od podatku ale będzie ona naliczana od dochodu, czyli de facto będą musieli zapłacić podatek większy o 9%.

Jednak wielu jeszcze tego nie rozumie albo nie chcą przyjąć do wiadomości.

Wolałbym nie przytaczać słów, które słyszymy od tych przedsiębiorców, którym przedstawiliśmy wstępne symulacje dotyczące przyszłego miesiąca.

Można sobie spróbować odpowiedzieć na pytanie – co zrobi przedsiębiorca, który będzie musiał zapłacić 9% podatku więcej?

Albo inaczej, co zrobiłbyś na jego miejscu gdyby twój dochód zmniejszył się o 9%?Zapewne każdy wykorzystałby wszelkie możliwości, żeby sobie to zrekompensować. Przedsiębiorca ma kilka możliwości, z których może skorzystać.

Albo z jednaj albo z każdej po trochę. Chociażby może podnieść ceny albo zwolnić część pracowników i zmienić organizację pracy przerzucając więcej pracy na pozostałych. Może też zrobić jedno i drugie.

Czego więc możemy się spodziewać się w krótszej lub dłuższej perspektywie?

Wzrostu cen, czy zwiększonego bezrobocia?

Obawiam się, że jednego i drugiego. Tylko, że należy pamiętać, że przedsiębiorca również jest często klientem innego przedsiębiorcy.

Będzie się więc starał obniżać koszty negocjując ceny dostaw towarów i usług, czyli warunkiem dalszej współpracy z kontrahentem będzie obniżenie ceny, co spowoduje, że z kolei kontrahent będzie musiał również ciąć koszty.

Jako, że nie będzie już mógł sobie pozwolić na podnoszenie cen, ponieważ rynek już oczekuje ich obniżania, to jedynym wyjściem będzie redukcja zatrudnienia, co można osiągnąć w miarę krótkim czasie, ponieważ z kolei wdrażanie nowoczesnych technologii jest procesem często wieloletnim a oszczędności potrzebne są już, teraz.

Dzisiaj rynek natrafia już na opór, ponieważ konsumenci zaczęli wydawać zdecydowanie mniej pieniędzy.

Być może albo przyhamuje nam to inflację albo zmniejszy jej dynamikę wzrostu ale nie będzie to efektem żadnych tarcz rządowych, tylko poszukiwaniem oszczędności przez przedsiębiorców co będzie miało inne negatywne skutki.

Tak więc zobaczymy za miesiąc jakie będą nastroje wśród przedsiębiorców, bo to właśnie wytyczy nam drogę w najbliższym czasie, bo to przedsiębiorcy tworzą miejsca pracy a nie rząd i być może wielu to niedługo zrozumie.

Niedługo więc wejdziemy w kolejną falę ale nie wiadomo, czy będzie to kolejna fala inflacji, czy pierwsza fala bezrobocia ale na pewno nie pozostanie to bez skutków.

Trzeba pamiętać, że to małe i średnie firmy tworzą 70% PKB i to właśnie najbardziej uderzy w tę grupę przedsiębiorców. Przypominam również, że 31 maja kończy się obniżka akcyzy na paliwa a pomimo obniżenia stawek VAT ceny paliw na stacjach nadal rosną.

W końcem lipca skończy się obniżka VAT na paliwa a za dotychczasową obniżkę zarówno akcyzy jak i VAT również ktoś będzie musiał zapłacić.

Mimo tych wszystkich obniżek koszty transportu wzrosły o 17,5%, czyli prawie dwa razy niż średnia inflacja, co z kolei napędzi inflację w kolejnych miesiącach.

Kiedyś mówiło się panta rhei – „wszystko płynie”, dzisiaj słychać głównie – „wszystko drożeje”. Jedno co w Polsce nie drożeje – kłamstwa Morawieckiego są nadal tanie.

Autor; Ryszard Tutko

Photo by Israel Andrade on Unsplash/Photo by Austin Distel on Unsplash

_________________________