
Później sięgam jeszcze dalej i w głębi swojego jestestwa nie dostrzegam żadnych błędów, złości, czy niewiedzy?
Moje horyzonty zawęża codzienność życia.
Ograniczenie urzędu albo kwota na wystawionej fakturze, wyznaczają mi standard dzisiejszej kolacji i szerokość drogi, po której jadę.
Sięgam do dzieciństwa nie po to aby przypomnieć sobie słodkie chwile w cukierni, lub pocałunek w czerwieniejące miłością usta Ewy, mojej wymarzonej koleżanki z przedszkola.
Nie ma tam nic, czego bym nie znał, przeżywał chwilą wspomnień wyrytych bruzdami w pamięci na całe życie. Jest tam jednak coś innego.
Coś czego nie chcę zapomnieć. To siła wyobraźni, która poszerzała horyzont w nieskończoność.
Wtedy świat wydawał się do zwyciężenia, jakkolwiek słońce nie powędrowało, w którąkolwiek jego stronę.
Płomień świecy wydawał się rozświetlać wszystko, czego mi było trzeba, a ciemność nie stanowiła przestrzeni lęku, ale w swej tajemniczości wyzwalała wyobraźnię i ciekawość.
Nawet wtedy gdy się jej bardzo bałem. Tej siły nie zapominam, czerpiąc z niej pełnymi garściami wiarę w moc obietnicy, że jeszcze wszystko może się zmienić.
I świat jest do zdobycia, kimkolwiek będziesz i gdziekolwiek postawisz swój następny krok.
Niezależnie od wieku.
Swobodnie od chwil, które przeżyłeś w dzieciństwie. „Wspomnienia były w pewien sposób jak ta droga. Tu prawdziwa, twarda i namacalna. Ale jej początek, tamta droga z dziewiątej rano, był daleki i bez znaczenia”, Stephen King – Wielki Marsz.
Autor/zdjęcie; Jakub Urbański
____________________________