• FELIETON

21 stycznia 2022

Moje horyzonty zawęża codzienność życia

Czy mylę się tak zupełnie, kiedy sięgam wspomnień do swojego dzieciństwa, gdy dziura w ziemi stanowiła otchłań kosmosu, a opowieść przyjaciela o duchach, to był ostateczny dowód na istnienie życia poza świadomością?

Później sięgam jeszcze dalej i w głębi swojego jestestwa nie dostrzegam żadnych błędów, złości, czy niewiedzy?

Moje horyzonty zawęża codzienność życia.

Ograniczenie urzędu albo kwota na wystawionej fakturze, wyznaczają mi standard dzisiejszej kolacji i szerokość drogi, po której jadę.

Sięgam do dzieciństwa nie po to aby przypomnieć sobie słodkie chwile w cukierni, lub pocałunek w czerwieniejące miłością usta Ewy, mojej wymarzonej koleżanki z przedszkola.

Nie ma tam nic, czego bym nie znał, przeżywał chwilą wspomnień wyrytych bruzdami w pamięci na całe życie. Jest tam jednak coś innego.

Coś czego nie chcę zapomnieć. To siła wyobraźni, która poszerzała horyzont w nieskończoność.

Wtedy świat wydawał się do zwyciężenia, jakkolwiek słońce nie powędrowało, w którąkolwiek jego stronę.

Płomień świecy wydawał się rozświetlać wszystko, czego mi było trzeba, a ciemność nie stanowiła przestrzeni lęku, ale w swej tajemniczości wyzwalała wyobraźnię i ciekawość.

Nawet wtedy gdy się jej bardzo bałem. Tej siły nie zapominam, czerpiąc z niej pełnymi garściami wiarę w moc obietnicy, że jeszcze wszystko może się zmienić.

I świat jest do zdobycia, kimkolwiek będziesz i gdziekolwiek postawisz swój następny krok.

Niezależnie od wieku.

Swobodnie od chwil, które przeżyłeś w dzieciństwie. „Wspomnienia były w pewien sposób jak ta droga. Tu prawdziwa, twarda i namacalna. Ale jej początek, tamta droga z dziewiątej rano, był daleki i bez znaczenia”, Stephen King – Wielki Marsz.

Autor/zdjęcie; Jakub Urbański

____________________________