• FELIETON

4 listopada 2021

W tym roku do emerytów Święty Mikołaj przyjdzie dwa razy

Wiosną przyniósł 13 emeryturę, natomiast w listopadzie dostarczy 14 emeryturę. Jedna i druga po 1022 zł netto. Spróbujmy jednak rozpakować te prezenty.

Przyjmijmy, że emeryt pracując przez kilkadziesiąt lat i przez kilka lat emerytury odłożył jednak na czarną godzinę 15 tys. zł. Obecna inflacja, która wynosi 6,8% zabierze mu z tej kwoty 1020 zł.

Czyli z 13 emerytury zostanie tylko 2 zł, bo resztę prezentu pochłonie inflacja. Nic to. W listopadzie przecież Święty Mikołaj przyniesie jeszcze 14 emeryturę.

Zakładając, że nasz emeryt uzyskuje 1500 zł miesięcznej emerytury, to w skali roku daje 18 tys. zł. Tym razem inflacja zabierze z tej kwoty 1224 zł.

Czyli o 202 zł więcej, niż 14 emerytura. Ponieważ 202 zł Święty Mikołaj policzył sobie za dojazd. To jednak wszystko jest nieprawda, ponieważ Święty Mikołaj nie istnieje, co zresztą powyższe udowadnia.

Nieprawdą jest również z tego powodu, że średnia inflacja jest taką samą bzdurą jak średnia krajowa. Dla osób zarabiających najmniej jest ona znacznie wyższa i spokojnie można sobie ten wskaźnik podwyższyć co najmniej o połowę.

Dalej nie będę liczył. Niech każdy zrobi to sam. Jak wynika z powyższego, stan posiadania naszego emeryta na skutek prezentów od rządu nie powróci nawet do stanu sprzed inflacji. Tak więc w tym roku żadnych prezentów będzie.

Ta sytuacja ma jednak pozytywne skutki, ponieważ wielu ludzi zacznie rozumieć czym jest inflacja i jakie skutki powoduje. Dlatego, że niektórzy zauważają braki w kieszeni dopiero wtedy, kiedy ktoś im z niej wyciągnie jakąś większą kwotę.

Można było latami przekonywać o tym, że sprawy w tym kraju idą w złym kierunku ale informowanie kogoś o tym, że za chwilę dostanie batem, to jednak nie jest to samo co poczucie go własnych na plecach.

Tutaj już nie potrzeba wyobraźni. Wczorajszej wypowiedzi Glapińskiego nie zamierzam komentować, ponieważ była to przemowa dyrektora domu wariatów do podopiecznych.

Natomiast warto zwrócić uwagę, że prezes NBP mówi dzisiaj o prognozach inflacji w styczniu przyszłego roku na poziomie 7% a wcześniej wiceminister finansów wygadał się, że szacowana jest na 8%.

Biorąc pod uwagę, że jeszcze niedawno ci sami ludzie szacowali inflację w tym roku na 4,2%, natomiast w przyszłym roku na 3,3%, to należy się przygotować na wynik dwucyfrowy.

Skok inflacji w ostatnim okresie zaskoczył nie tylko rząd ale również niezależnych ekonomistów i jak widać po sprzecznościach w wypowiedziach i działaniach, rząd wpadł w panikę, ponieważ sytuacja wymknęła się spod kontroli.

Dlatego trudno dzisiaj przewidzieć jak sytuacja będzie się rozwijać w najbliższej przyszłości. Można tylko stwierdzić, że będzie jeszcze gorzej, ponieważ Nowy Ład sam z siebie wygeneruje dodatkowy bodziec inflacyjny.

Dzisiaj wszyscy Polacy powinni się edukować, ponieważ to jest okazja, żeby zrozumieć skąd się biorą pieniądze. Na powyższym przykładzie udowodniłem jak wygląda pokrętny mechanizm dawania i odbierania.

Dawanie już było a teraz będzie głównie odbieranie. Towary i usługi będą drożały, ponieważ drożeją na całym świecie i nie możemy pojechać za granicę i kupić taniej. Mało tego, drożeją również waluty a tym samym za granicą możemy kupować jeszcze drożej.

Wartość waluty oddaje siłę gospodarki. Jeśli gospodarka słabnie, to słabnie waluta danego kraju. Dlatego nie można słuchać tego co mówią politycy, tylko należy obserwować to jak nas ocenia rynek. Mamy więc piękną katastrofę albo przynajmniej szybko zmierzamy w jej kierunku.

Skąd się wzięła tak duża inflacja?

Już ponad rok temu uprzedzałem, że takie będą skutki pompowania dużych kwot pieniędzy w rynek. To jednak była sytuacja awaryjna i należało tak zrobić, tylko że trzeba było uprzedzić ludzi przed skutkami.

Dlaczego jednak w Polsce inflacja jest wyższa, niż w innych krajach?

Z podobnego powodu, na skutek pompowania pieniędzy w programy socjalne, gdzie ekonomiści również uprzedzali, że ktoś będzie musiał za to zapłacić.

Krótko mówiąc – nigdy nie było na to na to stać.

Być może ktoś ma inne zdanie ale niech jednocześnie zaprzeczy temu, że dzisiaj za to nie płacimy. Dzisiaj więc mamy wielką kumulację – płacimy za jedno i drugie.

Tylko, że dostali niektórzy ale płacą wszyscy. Czy nadal wszystkim podoba się solidarność? Niestety w przyszłym roku czeka nas kolejna zabawa w nakręcanie inflacji.

Polski Ład teoretycznie znów na początku da niektórym ale zapłacą za to wszyscy według tego samego mechanizmu, który przerabiamy obecnie.

Na tym jednak nie koniec. Partia władzy szykuje kolejną niespodziankę (czyt. kiełbasę wyborczą). Zamierza uruchomić tzw. „tarczę antyinflacyjną”, gdzie dzisiaj jeszcze nikt nie wie na czym miałaby polegać ale ja dzisiaj mogę wam to wyjaśnić.

To znaczy, że władza poszukuje sposobu, żeby znów obdarować swój elektorat przed wyborami, żeby przynajmniej częściowo złagodzić im skutki inflacji.

Z powyższego wykładu można wysnuć bardzo prosty wniosek – nie wszyscy dostaną ale wszyscy znów za to zapłacą, bez względu na to skąd wezmą się na to pieniądze.

Tak więc władza przyśpiesza kurs w kierunku katastrofy. Na czym dzisiaj stoimy?

Jeszcze kilka lat temu brnęliśmy w długi ale za to bogaciliśmy się. Dzisiaj nadal brniemy w długi, które są coraz większe ale biedniejemy. W takim skrócie można zobrazować dzisiejszą sytuację.

Jeśli ktoś jest dobrym obserwatorem, to powinien zauważyć, że bieg wydarzeń przyśpieszył i to w złym kierunku.

Do końca roku wiele więc może się jeszcze wydarzyć i na podstawie chociażby zachowań przedstawicieli naszej rodzimej finansjery, którzy potrafią mówić jedno a za dwa tygodnie zachować się odwrotnie, to trzeba przypomnieć, że kryzys w Grecji wybuchł w ciągu kilku dni, gdzie właśnie zaledwie kilka dni wcześniej Grecy byli zupełnie spokojni o swoją przyszłość a nagle w bankach zaczęło brakować pieniędzy.

Być może druga Grecja nam jeszcze dzisiaj nie grozi ale jesteśmy na dobrym kursie. Kaczyński już brata naprowadził na właściwą ścieżkę.

Autor; Ryszard Tutko

Photo by mari lezhava on Unsplash/Photo by Bernard Tuck on Unsplash

________________________