
Media określonego profilu lansują od jakiegoś czasu dane o rosnącej liczbie hospitalizacji, także w innych krajach, a już hitem sezonu jest podkreślanie, że w szpitalach leżą głównie niezaszczepieni.
Oczywiście, próżno szukać wiarygodnych źródeł tych rewelacji, powstał duży kocioł sprzecznych danych: na przykład teza, że w Polsce umierają na covid tylko nieszczepieni, z ewentualnymi chorobami współistniejącymi (manipulacja znana już ze statystyk ubiegłego roku i pierwszej połowy tego roku), a zaszczepieni schodzą na liczne choroby współistniejące, czasami z asystą wirusa SarsCov2.
Brakuje rzetelnej informacji, nie ma szans, aby zbadać to na tyle rzetelnie, by móc wyciągać daleko idące wnioski. Co ciekawe, inne kraje radzą sobie z tym znacznie lepiej i tak się składa, że w kilku z nich trendy rosnących hospitalizacji wśród zaszczepionych są wręcz alarmujące.
To, że we wrześniu rozpoczyna się sezon chorób zakaźnych układu oddechowego powinien wiedzieć każdy – tak się dzieje od wieków w naszej strefie klimatycznej i żadne zarządzenia nieudolnych władz sanitarnych tego nie zmienią. Zakażenia różnymi wirusami przeziębienia, przez cztery znane od dawna koronawirusy, po równie dobrze znane szczepy grypy i kończąc na sławnym piątym (a właściwie siódmym) wirusie w koronie, będą rosły z tygodnia na tydzień, gdy systematycznie będzie spadać bezwzględna wilgotność powietrza. To jest prawo biologiczne i nic nam do niego. Możemy sobie chować głowę w piasek jak struś i nic więcej nie zmienimy.
Wirus, jak dotąd, na szczęście tworzy warianty łagodne i czas wielki, aby ten, kto jeszcze tego nie zrozumiał, pojął w końcu, że zakaźność to nie to samo co zjadliwość. Im wirus bardziej zakaźny, tym mniej zjadliwy – dlatego wariant Delta tak łatwo się rozprzestrzenia, a śmiertelność maleje.
Pod warunkiem, że przyłożymy do równania prawidłowe dane. Liczba zmarłych do licznika, a w mianowniku liczba zakażeń.
Nie miejcie złudzeń, że to szczepionka spowodowała spadek liczby zmarłych – nie ma na to żadnych dowodów, a wręcz przeciwnie – choć tego dziś nie będę rozwijać. Zawdzięczamy to letniemu uśpieniu epidemii, wszelkich epidemii chorób układu oddechowego i wypracowanej odporności po przejściu zakażenia koronawirusami (wszystkimi) w przeszłości i w ostatnim roku.
Teraz gra toczy się o to, na ile rządowi opłaca się lansowanie strachu przed patogenem, aby namówić jeszcze jak najwięcej Polaków na szczepienie, ale nie na tyle ich nastraszyć i ewentualnie napompować statystyki, aby wprowadzać lockdown, który może nas doprowadzić do ruiny, a społeczeństwo do ostateczności. Nie znam zamiarów tych ignorantów, oprawców, cyników i karierowiczów.
Chodzi jednak o to, aby nie dać się zastraszyć lipnymi statystykami.
Omówię rzetelne badania przeprowadzone w USA na temat hospitalizacji na Covid19 i to może pozwoli nam spojrzeć na bieżące zagadnienia z szerszej perspektywy.
Dane oficjalne donoszą, że liczba pacjentów hospitalizowanych z powodu Covid w USA jest obecnie tak wysoka, jak od początku lutego, ale co tak naprawdę mówią nam te liczby ?
Nowe, ogólnokrajowe badanie danych dotyczących hospitalizacji, sugeruje, że znaczenie wskaźnika liczby hospitalizacji można łatwo błędnie zinterpretować.
Przez niemal całą epidemię, rząd zbierał statystyki na podstawie pozytywnego testu PCR (pomijam już jego ułomność).
Tymczasem, niektórzy pacjenci wymagali rozległej interwencji medycznej, takiej jak intubacja, inni dostawali tylko leki antyzapalne, a wielu pacjentów miało dość łagodne objawy albo zostali przyjęci na dalszą obserwację z powodu chorób współistniejących lub z powodów niezwiązanych z wirusem SarsCov2, a to, że są zakażeni odkryli tylko dlatego, że zostali przebadani podczas przyjęcia. Ilu pacjentów należy do każdej kategorii, było tematem wielu spekulacji.
Wniosek: rząd tworzył statystyki oparte o bardzo niejednoznaczne dane.
W sierpniu naukowcy z Harvard Medical School, Tufts Medical Center i Veterans Affairs Healthcare System postanowili to sprawdzić.
Jeszcze w maju, w dwóch oddzielnych badaniach opublikowanych przez lekarzy w Kalifornii, przestudiowano kilkaset kart pacjentów pediatrycznych, aby dokładnie dowiedzieć się, dlaczego każde dziecko zarażone wirusem zostało przyjęte do szpitala. Czy potrzebowali leczenia z tego powodu czy też były jakieś inne przyczyny hospitalizacji: leczenie raka lub przypadki psychiatryczne, a diagnoza Covid była jedynie incydentalna?
Według naukowców od 40 do 45 procent hospitalizacji, które zbadali, dotyczyło pacjentów z tej drugiej grupy, ale w statystykach widnieli jako chorzy na Covid.

Autorzy najnowszego artykułu, który ukazał się niedawno, przyjęli inną taktykę, aby odpowiedzieć na podobne pytanie, tym razem dla dorosłych. Przeanalizowali elektroniczne rejestry prawie 50 000 przyjęć z Covidem w ponad 100 szpitalach w całym kraju. Następnie sprawdzili, czy każdy pacjent wymagał dodatkowego tlenu lub miał poziom tlenu we krwi poniżej 94%.
Badanie wykazało, że od marca 2020r. do początku stycznia 2021r. – przed rozpowszechnieniem szczepień i przed pojawieniem się wariantu Delta – odsetek pacjentów z łagodną lub bezobjawową chorobą wynosił 36 procent. Od połowy stycznia do końca czerwca 2021 liczba ta wzrosła aż do 48 proc.
Innymi słowy, badanie dowodzi, że mniej więcej połowa wszystkich hospitalizowanych pacjentów pojawiających się na tablicach z danymi Covid w 2021r. mogła zostać przyjęta z zupełnie innego powodu lub miała tylko łagodny obraz choroby.
Co ciekawe, nieszczepieni pacjenci wykazywali średnio mniej nasilone objawy niż wcześniej podczas pandemii: badanie wykazało, że 45 procent ich przypadków było łagodnych lub bezobjawowych od 21 stycznia. Według Shiry Doron, lekarza chorób zakaźnych i epidemiologa szpitala Tufts Medical Center w Bostonie – współautorki badania, to ostatnie odkrycie można wyjaśnić faktem, że nieszczepieni pacjenci prawdopodobnie zostali zarażeni w przeszłości i posiadali naturalną odporność.
Badanie trwało do 30 czerwca, kiedy atak wariantu Delta miał się załamać i nie stwierdzono, aby odsetek pacjentów z umiarkowaną lub ciężką niewydolnością oddechową wykazywał tendencję wzrostową pod koniec okresu obserwacji.
Badanie pokazuje również, że wskaźniki hospitalizacji z powodu Covid, cytowane mechanicznie przez dziennikarzy i decydentów, mogą być mylące, jeśli nie zostaną dokładnie zweryfikowane. Autorzy pracy podkreślają, że przepełnienie szpitali przez pacjentów z pozytywnym wynikiem, nawet z łagodną odmianą choroby, może mieć negatywne konsekwencje dla pacjentów potrzebujących innej opieki.
Jednocześnie badanie to sugeruje, że statystyki hospitalizacji z powodu COVID nie mogą być traktowane jako prosta miara częstości występowania ciężkiej lub nawet umiarkowanej choroby, ponieważ mogą one dwukrotnie zawyżać prawdziwe statystyki. To może mieć i na pewno miało, poważny wpływ na decyzje polityczne i społeczne, w postaci lockdownów, które okazały się gorsze od choroby.
Autor; Roman Pleszyński
____________________________