
Przynajmniej przez jakiś czas. Natomiast jeśli budzi się pragnienie obcowania z drugim człowiekiem, to może oznaczać, że po prostu zaczynamy się ze sobą nudzić.
Nuda jest bowiem taka banalna, a czy nie ma nic gorszego w naszym życiu od bycia banalnym?
Nasza ciągła autoprezentacja, ten teatr w codzienności, to nieustające uciekanie przed nudą po prostu. Kiedyś poszukiwałem zrozumienia u innych, zabarwiając życie różnymi kolorami, żeby tylko się podobały. Dzisiaj uciekam od tych, którzy mnie nie rozumieją.
Takie skomplikowanie przychodzi wraz z chwilą, kiedy przestaję rozumieć sam siebie. To kolejny moment szukania towarzystwa.
Zresztą każde nasze spotkanie jest szukaniem siebie w innej osobie. Jesteśmy umysłowymi egoistami, bo jeśli ktoś przestaje pojmować, o co nam chodzi, to zaczynamy się pozbywać takich osób z kręgu znajomych.
Gdzieś w zakamarkach umysłu zaczynamy się ich bać, a to wprost może nas zaprowadzić do pogardy. Tego jedynie człowiekowi znanego uczucia, które najczęściej świadczy tylko o tym, jak jesteśmy słabi.
„W srebrzyste pola chciałbym z Tobą iść I marzyć cicho o nieznanym bycie, W którym byś była moją samotnością, I w noc tę prześnić całe moje życie” Stanisław Ignacy Witkiewicz – Szewcy.
Autor/zdjęcie; Jakub Urbański
_____________________________________