
Po prostu osoba, która zbyt chętnie nie chce się zaszczepić jest sceptykiem i krytycznie myślącym człowiekiem. Przypominam iż onegdaj WHO, która jest jednym z „fundatorów” pandemii zdefiniowała zdrowie psychiczne jako zdolność do sceptycznego i krytycznego myślenia.
Zatem w trosce o swoje zdrowie psychiczne można jednak obawiać się szczepionki- tym bardziej pośpiesznie obmyślonej. Gdyby szczepionka była bezwzględnie pewna, dawno zaszczepieni bylibyśmy wszyscy. Można dokładnie policzyć ile zajęłoby to czasu- przyjmując, że jedno szczepienie trwa tyle a tyle minut w iluś tam punktach szczepień.
Dlaczego zatem szczepienia nie są obowiązkowe, choć są obowiązkowe (w zasadzie) w domyśle. Przyjmijmy sposób rozumowania charakterystyczny dla nauk ścisłych a więc; via negativa i „dowód nie wprost”.
Co stałoby się po szybkim, obowiązkowym zaszczepieniu całej populacji?
W myśl założeń o odporności stadnej –pandemia skończyłaby się i pozostałyby tylko jakieś działania profilaktyczne. Szybki koniec pandemii jednak dla wielu byłby nie „na rękę.
Jeszcze przecież nie skończyły się pewne rozpoczęte przez około-pandemiczne działania, procesy ekonomiczne i legislacyjne.
Jeszcze inflacja czyli podatek emisyjny nie jest na takim poziomie jak trzeba, jeszcze społeczeństwa są mało zdyscyplinowane i przerażone.
Jeszcze nie wprowadzono wszystkich podatków i zmian w wielu kodeksach.
Jeszcze bańka spekulacyjna na rynku nieruchomości rośnie. Sami wymieńcie sobie kolejne „jeszcze”. Tej jesieni oddychalibyśmy już pełną piersią i fetowalibyśmy koniec zarazy.
A tak….. możemy sobie pójść jedynie na grzyby, licząc się z tym, że natkniemy się w lesie na gajowego (który nam sprawdzi paszport covidowy) lub na mobilny punkt szczepień.
A potem? Nie kupisz chryzantem lub choinki jak nie zaświecisz paszportem- nie wspomnę już o laniu wosku w Andrzejki.
Autor; Andrzej Ballo
___________________________