• FELIETON

5 września 2021

Etykietką „antyszczepionkowiec” szafuje się na lewo i prawo

Oczywiście w ramach politycznej retoryki czy jak kto woli erystyki wspieranej przez określone grupy nacisku itp. To tak jak za czasów komunistycznych etykietka „wróg ludu”. Jak można nazywać antyszczepionkowcem osobę, która zaaplikowała w dzieciństwie i młodości kilka szczepionek, przeciwko polio, przeciwko gruźlicy, ospie itd.?

Po prostu osoba, która zbyt chętnie nie chce się zaszczepić jest sceptykiem i krytycznie myślącym człowiekiem. Przypominam iż onegdaj WHO, która jest jednym z „fundatorów” pandemii zdefiniowała zdrowie psychiczne jako zdolność do sceptycznego i krytycznego myślenia.

Zatem w trosce o swoje zdrowie psychiczne można jednak obawiać się szczepionki- tym bardziej pośpiesznie obmyślonej. Gdyby szczepionka była bezwzględnie pewna, dawno zaszczepieni bylibyśmy wszyscy. Można dokładnie policzyć ile zajęłoby to czasu- przyjmując, że jedno szczepienie trwa tyle a tyle minut w iluś tam punktach szczepień.

Dlaczego zatem szczepienia nie są obowiązkowe, choć są obowiązkowe (w zasadzie) w domyśle. Przyjmijmy sposób rozumowania charakterystyczny dla nauk ścisłych a więc; via negativa i „dowód nie wprost”.

Co stałoby się po szybkim, obowiązkowym zaszczepieniu całej populacji?

W myśl założeń o odporności stadnej –pandemia skończyłaby się i pozostałyby tylko jakieś działania profilaktyczne. Szybki koniec pandemii jednak dla wielu byłby nie „na rękę.

Jeszcze przecież nie skończyły się pewne rozpoczęte przez około-pandemiczne działania, procesy ekonomiczne i legislacyjne.

Jeszcze inflacja czyli podatek emisyjny nie jest na takim poziomie jak trzeba, jeszcze społeczeństwa są mało zdyscyplinowane i przerażone.

Jeszcze nie wprowadzono wszystkich podatków i zmian w wielu kodeksach.

Jeszcze bańka spekulacyjna na rynku nieruchomości rośnie. Sami wymieńcie sobie kolejne „jeszcze”. Tej jesieni oddychalibyśmy już pełną piersią i fetowalibyśmy koniec zarazy.

A tak….. możemy sobie pójść jedynie na grzyby, licząc się z tym, że natkniemy się w lesie na gajowego (który nam sprawdzi paszport covidowy) lub na mobilny punkt szczepień.

A potem? Nie kupisz chryzantem lub choinki jak nie zaświecisz paszportem- nie wspomnę już o laniu wosku w Andrzejki.

Autor; Andrzej Ballo

___________________________