• FELIETON

23 maja 2021

O czym teraz myślą Polacy oszołomieni poluzowaniem obostrzeń i zbliżającym się latem?

Nietrudno zgadnąć. O podróżach. Polacy mają pie...ca na tle podróży. Ba, trudno to nazwać podróżą- nazwałbym to raczej korzystaniem z dobrodziejstw przemysłu turystycznego. Niepodróżujący Polak jest nikim i nie może być zatem ciekawym interlokutorem, wspólnikiem, sąsiadem itp. Niepodróżujący Polak jest obywatelem drugiej kategorii. Po co Polak podróżuje?

Jak to po co? Po to aby narobić sobie zdjęć i chwalić się przed innymi. Podróż jest wielkim osiągnięciem i dokonaniem- można o niej opowiadać przy whisky (wódka już jest passe), można chwalić się też kolejnymi planami przy penne arrabbiata zrobionymi z polskich ziemniaków itp.

Znam jednakże ludzi, którzy nie podróżują- bo ich nie stać, znam też ludzi, którzy nigdy z tych samych powodów nie byli w żadnej restauracji- a są bardziej światowi i obyci niż globtroterzy sezonowi i coroczni.

Znają każdy uroczy zakątek w okolicy, każde ciekawe drzewo, każdy przyjemny kąt- potrafią czerpać radość z tego co mają w zasięgu swoich nóg, rąk i wzroku, a z ziemniaków potrafią zrobić najlepsze na świecie placki ziemniaczane.

Snobistyczni i jeb…ci globtroterzy przeciwnie – nie wiedzą jakie są atrakcje wokół miejsca swojego zamieszkania, nie znają historii tej okolicy ale…nie znają dobrze też miejsc, do których podróżowali- jak już to bardzo powierzchownie, nawet nie wiedzą na jakim tle na….ili sobie zdjęć.

Chyba lepiej wydać pieniądze zamiast na podróż, to na wódkę i siedzieć nad albumami i filmami dokumentalnymi pokazującymi atrakcyjne miejsca. Chyba tak można poznać współczesnego głupka- po jego nieustannym przymusie podróżowania.

A teraz rys historyczny i literacki. Starożytni kultywowali antyczną sztukę siedzenia na dupie i filozofowania, podróżowali wygnańcy i grabieżcy. Wielki malarz Vermeer odbył w życiu jedną tylko podróż z Delft do Antwerpii- do Rembrandta.

Ów też niechętnie podróżował i mawiał do swoich uczniaków: zostań w domu, życia ci nie starczy aby zobaczyć to co chcesz zobaczyć i to co uchodzi za atrakcje. Najpiękniej chyba rzecz ujął jeden z moich ulubionych pisarzy Joseph Roth w swoim cyklu notatek pt. „Proza podróżna”. Po kilku latach spędzonych na intensywnych podróżach został przykuty przez okoliczności (być może chorobą) do jednego miejsca, a właściwie do jednej tawerny.

„Na jednym rogu ulic spokojnej dzielnicy, dzieję się tak wiele, jak na całym świecie. I kiełkuje we mnie kompromitujące dla obieżyświata podejrzenie, że tubylcy w krajach, które kiedyś odwiedzałem, poznali mnie lepiej niż ja ich. Kto siedzi na miejscu dużo widzi.

A ktoś, kto jest ciągle w drodze- co tak naprawdę może zobaczyć?” A więc i ja onegdaj siedzę nad pewnym znanym włoskim jeziorem i palę swoje ukochane włoskie toscanello. Siedzę beztrosko na ławce, nogi mam oparte na balustradzie, mam białe spodnie i niebieską rozpiętą do połowy koszulę.

Jest k…a arkadyjsko. Podchodzi do mnie para turystów, mają „fikuśne” plecaki i kapelusiki na głowach. Pytają- gdzie można tu w okolicy najlepiej i najtaniej zjeść, gdzie kupić parasol i tabletki od bólu głowy. Wzięto mnie za tubylca. I wiecie co? Zapamiętałem wiele z tego miejsca, ale najbardziej zapamiętałem spodnie jeansowe tego turysty. Ironheart! Znakomita firma! Marzę o nich do dziś.

Autor; Andrzej Ballo

Photo by Drew Dau on Unsplash