• FELIETON

6 maja 2021

Zabieganie o pieniądze z Europejskiego Funduszu Odbudowy

Zabieganie o pieniądze z Europejskiego Funduszu Odbudowy i wdrażanie Krajowego Planu Odbudowy stanowi przyznanie się do tego, że Polska jest w ruinie. Gdyby było inaczej, to nie trzeba byłoby niczego odbudowywać. Politycy się kłócą a 99% Polaków nie rozumie o co w tym wszystkim chodzi.

Najbardziej śmieszne są badania, które pokazują, że ponad 60% społeczeństwa pozytywnie ocenia podjęcie uchwały o przyjęciu tego funduszu, tyle, że jeszcze mniej wie, skąd mają się wziąć te pieniądze. Większość Polaków żyje w przekonaniu, że ciocia Unia przyjeżdża w odwiedziny i rozdaje prezenty.

Czy ktoś słyszał z ust polityków, którzy wypowiadali wielkie słowa w sejmie o tym skąd te pieniądze mają pochodzić? Tego nikt nie powie, ponieważ łatwiej jest pokrzykiwać o tym, że do Polski będą płynąć wielkie pieniądze, bo to ładniej brzmi.

Tutaj pierwszy zimny prysznic – 60% tych pieniędzy ma pochodzić z pożyczek. Na czym więc polega na wspaniałość tego funduszu, o który tak bardzo wielu zabiega, skoro pożyczkę możemy wziąć i bez tego? Drugi zimny prysznic – skąd ma pochodzić pozostałe 40% tych pieniędzy?

Również z pożyczek, tyle, że okrężną drogą. Ponieważ na pozostałą kwotę UE zaciągnie kredyty, które solidarnie będą spłacać wszystkie państwa członkowskie. W tym celu UE ma wprowadzić nowe podatki unijne. Mówi się między innymi o podatku od plastiku.

Tak więc ciocia Unia nie rozdaje prezentów, tylko daje nam kredyty, które trzeba będzie spłacać. Czy któryś z polityków się o tym zająknął? Tak więc prawda nie wygląda już tak różowo. Czy mogliśmy nie wziąć tych pieniędzy i nie ponosić z tego tytułu żadnych konsekwencji?

Nie. Ponieważ nawet gdybyśmy z nich zrezygnowali, to jako członek UE nadal musielibyśmy partycypować w spłacie zaciągniętych zobowiązań, z których korzystałyby inne państwa. To jest ta gorsza strona członkostwa, ponieważ znajdujemy się w swego rodzaju pułapce.

Musimy brać jak najwięcej kasy ze wspólnej kupki, bo i tak będziemy musieli ją spłacać, czy nam się to podoba, czy nie. Czy te pieniądze nam są potrzebne i czy na pewno w takiej kwocie?

Ja mam wątpliwości, ponieważ jestem świadomy, że będą musiał brać udział w ich spłacie a nie mam żadnej gwarancji, że cokolwiek na tym skorzystam. O co więc tak zażarcie kłócą się politycy? Jak zwykle, o koryto. O to, że zanim jedni się dorwą do władzy i zaczną kraść, to obecna władza zdąży już połowę ukraść. To nie ja nazwałem polityków złodziejami.

To oni sami tak zaczęli się pozdrawiać. Wszak wedle starego powiedzenia – „wiedzą sąsiedzi, jak kto siedzi”. To premier Szydło jako pierwsza oświadczyła, że „wystarczyło nie kraść”. To nikt inny jak Kaczyński z Brudzińskim określali opozycję „komunistami i złodziejami”.

Trudno znaleźć lepiej poinformowane osoby jak rywale, którzy wiedzą o sobie wszystko. Tak więc jedni ujawnili, że poprzednicy kradli. a sami szybko udowodnili, że potrafią to robić lepiej i skuteczniej. Wystarczy przyjrzeć się dzieleniu pieniędzy z wszelkiego rodzaju tarcz i szybko można się zorientować, że nie miało to na celu wspomagania gospodarki, lecz wyprowadzanie dużych pieniędzy pod pretekstem udzielania pomocy przedsiębiorcom.

Tak więc okazało się, że jednym z najbardziej zaangażowanych w walkę z pandemią był np. Rydzyk. Dziesiątki miliardów złotych zostało rozrzucone między przedsiębiorców nie zwracając uwagi na to, czy one trafiają do tych, do których powinny trafić.

Część kwot rozdzielono między wszystkich, którzy tylko wyciągnęli rękę, nie pytając, czy są rzeczywiście im potrzebne. Inne rozdzielono kierując się kodem PKD, który w praktyce nie funkcjonuje, co spowodowało, że znaczna część pieniędzy trafiła do przedsiębiorców, którzy nie powinni ich otrzymać, natomiast nie otrzymali ci, którzy faktycznie się do tego kwalifikowali.

W innych przypadkach urządzono wyścigi, czyli kto był szybszy, ten dostał. Wielu przedsiębiorców błogosławi pandemię i modli się, żeby trwała wiecznie, ponieważ z tego co otrzymują od państwa mają większe dochody nic nie robiąc, niż wtedy, kiedy normalnie funkcjonowali.

To rozdawnictwo nie miało na celu ratowania gospodarki, która nie była wcale w tak złym stanie jak się to pokazywało, a która ma zdolność do regeneracji, to rzucanie pieniędzmi miało na celu rozdanie ich pod tym pretekstem swoim ludziom, o czym przestrzegałem już rok temu.

Teraz trzeba sobie uświadomić, że te drobne złodziejaszki dostaną do ręki jeszcze większe pieniądze. Nie należy nazywać ich mafią, bo mafia jest to bardzo dobrze zorganizowane struktury, o których uczą się studenci zarządzania na zachodnich uczelniach.

Pomijając cel działania, mafia jest jednak bardzo dobrze zarządzaną organizacją. Obserwując działania naszych polityków to są raczej drobni kieszonkowcy, którzy wyrywają babciom torebki na targu. Wystarczy przypomnieć sobie początki paniki związanej z pandemią, kiedy to pod pozorem ratowania ludzi rzucili się na kasę jak hieny cmentarne, bo od początku taki był cel tego cyrku pandemicznego.

Jeśli ktoś nie rozumie z czym się wiąże zaciąganie kredytów, niech spróbuje sobie wyobrazić, że bierze kredyt z banku, po to, żeby wyjechać na wczasy. Po powrocie z ciepłych krajów jeszcze przez jakiś czas będzie pod wrażeniem urlopu pod palmami.

Jednak po miesiącu, po urlopie pozostanie tylko wspomnienie, ale za to przyjdzie czas spłaty kredytu. Tylko, że wczasy trwały dwa tygodnie, a kredyt trzeba spłacać przez rok. Teraz niech sobie każdy wyobrazi, że na wczasy jednie ktoś inny a jemu pozostaje tylko spłata kredytu.

Trudne do wyobrażenia? Wystarczy wejść do pierwszego sklepu i porównać ceny, do tych sprzed roku. W ten sposób właśnie każdy z nas spłaca koszty rozdawnictwa obecnej władzy. Dzisiejsza inflacja jest pokłosiem programów socjalnych, którymi władza kupiła wyborców.

To, że największy jej wzrost notujemy w czasie pandemii, nie oznacza, że to pandemia jest jej przyczyną. Gwałtowny wzrost inflacji zaczął się pod koniec 2019 roku, kiedy jeszcze ani w Polsce, ani na świecie nikt nie mówił o pandemii.

Obecną inflacją płacimy za rozdawnictwo, na które nie było nas stać. Trzeba wziąć pod uwagę, że programy socjalne powstawały wtedy, kiedy byliśmy u szczytu koniunktury i były one szyte na miarę tamtych budżetów. Koniunktura się skończyła, budżety się skurczyły a zobowiązania socjalne pozostały.

Nie ma więc innego wyjścia jak tylko ściąganie pieniądza z rynku, co właśnie teraz obserwujemy. Powtarzam – jeszcze nie zaczęliśmy płacić za pandemię. Zaczniemy to robić za dwa, trzy lata albo później, ponieważ gospodarka reaguje z dużym opóźnieniem.

Tak więc w niedalekiej przyszłości możemy spodziewać się nałożenia dwóch fal inflacji – obecnej i przyszłej, która zostanie wywołana pandemią i zastrzykiem pieniędzy z UE, które kiedyś też się skończą i wtedy może nastąpić trzecia fala biedy, ponieważ na stare zobowiązania nałożą się nowe.

Inflacja ustabilizuje się dopiero wtedy, kiedy osiągniemy odpowiednio niski poziom tej biedy. Dlaczego socjaliści, którzy tak rzekomo tak bardzo zabiegają o dobro zwykłego obywatela nawet nie próbują rozliczyć władzy za inflację? To jest właśnie przykład hipokryzji lewicy, która tutaj niczym nie różni się od obecnej władzy. Bardzo łatwo jest rzucać hasła, pokrzykując , że coś się „załatwiło” dla zwykłych obywateli.

Bardzo łatwo jest żądać kolejnych programów socjalnych i udawać, że się nie widzi inflacji, czyli tego, co codziennie zżera pieniądze Polaków. Podarunki socjalne dostają niektórzy raz w miesiącu albo raz w roku. Wyższe ceny w sklepach płacą wszyscy co dzień.

Dlaczego socjaliści udają, że coś takiego jak inflacja nie istnieje? Dlatego, że wtedy analizy by wykazały, że przyczyną inflacji jest właśnie bezmyślne rozdawnictwo. Przy czym mam na myśli rzeczywiste analizy ekonomiczne, a nie hasła rzucane przez Zandberga, formułującego nową utopijną ideologię. Ponieważ wtedy, po raz kolejny mogłoby się okazać, że do dobrobytu nie dochodzi się przez rozdawnictwo, lecz przez mądrą pracę. Powtarzam – nie ciężką, lecz mądrą pracę.

Żeby rozdawać pieniądze, trzeba mieć ich nadwyżkę, a my jej nigdy nie mieliśmy. Czy pan Zandberg wyjaśnił już Polakom, że pieniądze, które ewentualnie w przyszłości dostaną, a które to on podobno „załatwił”, będą pochodzić z kredytów i to oni będą musieli ten kredyt spłacać?

Bo chyba nie dosłyszałem. Tak jak nie dosłyszałem, żeby Morawiecki uprzedzał Polaków rozdając prezenty socjalne, że dzisiaj zapłacą za to inflacją. Tak więc teraz zjadamy własny ogon, a władza pławi się w luksusach i wciąż im mało. To oni pojadą na wczasy a my będziemy spłacać kredyt, który zastał na to zaciągnięty.

Poseł Sobolewski z PiS wczoraj oświadczył, że nie wie w ilu radach nadzorczych zasiada jego żona. Tam państwowa kasa płynie do prywatnych kieszeni taką ilością kanałów, że sami już tego nie ogarniają. Teraz ci sami ludzie dostaną do dyspozycji jeszcze większą kasę.

Czy ktoś się dziwi, że się o nią biją? Tyle naszego lokalnego podwórka. Żeby zrozumieć co się wokół nas dzieje, trzeba zrozumieć jak funkcjonuje światowa finansjera. Kiedy wybucha wojna zwykle największym jej beneficjentem są banki.

Ponieważ powstaje wtedy sytuacja, że trzeba utrzymać armię, trzeba ją zbroić. Po wojnie trzeba odbudowywać zniszczenia. Odbudowywać przemysł i infrasktrukturę. Żadna konflikt zbrojny nie będzie trwał bez pieniędzy. Tam gdzie giną ludzie, tam ktoś się bogaci. Opłaca się więc wywoływać wojny. Szczególnie przez tych, którzy na tym zarabiają.

Wojna jest żyłą złota dla banków. Czy ktoś zwrócił uwagę w jakiej sytuacji obecnie się znajdujemy? Tak jak na wojnie giną miliony ludzi i rujnuje się światowa gospodarka. Czy trudno będzie odpowiedzieć na pytanie – kto za chwilę się objawi jako zbawca świata i dokąd będą się odbywać pielgrzymki? Oczywiście, że do banków. To już się dzieje.

Przykładem jest chociażby wspomniany na wstępie Europejski Fundusz Odbudowy. My dostaniemy pieniądze, które będziemy musieli oddać. Od kogo je dostaniemy? Od banków, którym będziemy płacić odsetki od wykreowanych pieniędzy.

Tylko, że banki nie będą musiały nikomu oddawać żadnych pieniędzy. My tak. Czyli kto będzie głównym beneficjentem tej akcji? Pytanie retoryczne.

Jesteśmy tylko małym elementem w tej grze, w której w tym przypadku pojawia się jeszcze jeden gracz – koncerny farmaceutyczne, tylko, że to jest ten sam kapitał. Więc jest to jeden gracz.

Kilka lat temu, dokładnie wiosną 2015 roku, napisałem cykl tekstów o funkcjonowaniu światowej finansjery, którą nazwałem finansową ośmiornicą w których chciałem w prosty sposób pokazać w jaki sposób ona funkcjonuje. Wtedy PiS jeszcze nie było u władzy.

Chyba przyszedł czas na to, żeby sobie to przypomnieć, bo dzisiaj bierzemy czynny udział w tym, o co już kiedyś przepowiadałem. Być może niektórym łatwiej przyjdzie zrozumienie sytuacji, w której się obecnie znajdujemy.

Autor: Ryszard Tutko

Photo by Henri Lajarrige Lombard on Unsplash/

Photo by Omid Armin on Unsplash/Photo by Mika Baumeister on Unsplash