
Wprawdzie matrony z dobrych domów epatowały migreną, omdleniami i globusem- ale robiły to raczej w ramach rytuałów i konwenansów towarzyskich.
Cóż myśli odbiorca widzący cierpiącego i przestrzegającego przed konsekwencjami choroby celebrytę?
Są dwie możliwości: pierwsza, iż jest to inscenizacja w ramach reklamy, propagandy, kreacji swojego wizerunku, chęci przypomnienia o sobie itp., druga, iż jest to zdarzenie autentyczne. Załóżmy więc ten drugi wariant, a więc autentyczność i szczerość celebryty.
Dlaczego więc preferuje i przyznaje się do covid19, a nie do innych groźnych chorób?
Dlaczego aktorka X nie wstawi filmiku, na którym przyznaje się do rzeżączki i apeluje o wstrzemięźliwość seksualną i unikanie kolegów z branży i reżyserów? Dlaczego piosenkarka Y nie pokaże gołej d…y z wbitym kleszczem i nie zaapeluje, aby nie chodzić w bikini po lesie?
Dlaczego piosenkarz Z nie wstawi relacji z kibla i błagalnym głosem nie zadeklaruje kilkudniowego zaparcia? Człowiek inteligentny przed upublicznieniem czegokolwiek powinien zastosować namysł. Nawet jeżeli jest cwany, to powinien oszacować ryzyko, zyski i straty.
I żeby tego nam oszczędzić nasi przodkowie opracowali pewne zasady dotyczące różnych zachowań. Wszelkie epatowanie swoim nazwiskiem, godnością poza miejscem do tego przeznaczonym ( praca, scena itp.) jest faux pas.
Niestety jest tu jeden poważny szkopuł – takie zasady dotyczą tylko ludzi przyzwoitych.
Autor; Andrzej Ballo
Photo by Michèle Eckert on Unsplash