
Podobnie obrazy, książki itp. Wydawnictwa nie będą produkowały klasyków, choć zapotrzebowanie będzie ogromne (nie da się stłamsić do końca naturalnych potrzeb człowieka), będą za to produkowały gnioty o zdrowym stylu życia, o ekologii, o wielokulturowości, o klimacie, o czyhających na nas zarazach, asteroidach i innych kataklizmach.
Nie wypuszczą nas zbyt chętnie z naszych mieszkań. W najlepszym wypadku wyjdziemy na kilka godzin do pracy i to w takich branżach, które przynoszą zysk, tym którzy w ten nowy ład zainwestowali. Oczywiście PKB musi rosnąć, żeby nie było niepokojów społecznych.
Niewola z pełnym brzuchem jest całkiem wygodna. Wracając do książek- zdałem właśnie sobie sprawę, że posiadam w domu ogromny kapitał. Gdy książki klasyków znikną z księgarń i bibliotek, będę mógł sprzedać swoja kolekcję kilku tysięcy książek za naprawdę bajeczną sumkę.
Zrodzi się porzekadło- nie bajońskie, ale ballońskie sumy. Dojdzie do tego, że Ulisses Joyce’a będzie kosztował tyle co jacht, a za Dramaty wszystkie” Szekspira kupię sobie kamienicę. Ludzie wcześniej czy później będą potrzebowali oparcia w czymś trwałym jak sztuka i literatura, będą chcieli na podstawie choćby książek zrekonstruować stary, klasyczny ład.
Zacieram więc ręce i oczywiście przyjmuję niemałe zaliczki. Miło się zrobiło… „.
Autor; Andrzej Ballo- „Dziennik egoisty”
Photo by Lloyd Dirks on Unsplash