
A i książki można nabyć nie tylko w księgarniach. Można je już kupić w supermarketach, zazwyczaj na działach z artykułami przemysłowymi (na szczęście są droższe niż podpałka do grilla). Na półkach z artykułami spożywczymi mogłyby powodować wiele nieporozumień. Mylono by je z goframi lub tortillą.
O ile kiedyś, książki pisali wyłącznie pisarze, teraz mogą pisać je wszyscy. Jak się okazuje wcale nie potrzeba do tego ani pomysłu, ani zdolności, ani talentu. Liczy się koniunktura i wyciskanie ze sprzyjającej rzeczywistości ile się da. Trudno już znaleźć znana aktorkę, modelkę, dziennikarkę lub piosenkarkę, która nie wydałaby książki.
Pięćsetstronicowe, opasłe biografie lub autobiografie 40-letnich gwiazd już nikogo nie dziwią. Mam właśnie w zasięgu wzroku biografię Rembrandta napisaną przez Rogera Avermaete. Liczy tylko dwieście stron. Czyżby malarski geniusz miał o połowę mniej kolorowe życie niż polska aktorka klasy B?
Nie wypada też w tym miejscu nie przypomnieć, że Rembrandt oprócz nieśmiertelności niczego szczególnego nie dorobił się w życiu. Kolejny dział zaśmiecający nasze księgarnie to poradniki psychologiczne, ezoteryczne i książki kucharskie (często pisywana przez wyżej wymienione gwiazdy).
Niekoniecznie wszystkie te wydawnictwa są pisane z autopsji, a tym bardziej z głowy. Pisane są z.. chęci zysku. I nie byłoby w tym nic złego gdyby nie traktowały nas czytelników jak głąbów i barbarzyńców wciskając nam gotowe recepty na szczęście, orgazm, kołduny litewsko-norweskie i wyższą pensję.
Szkoda, bo w ich miejsce można by wstawić „klasykę”, którą ciężko teraz nabyć. Spróbujcie dostać „ Czarodziejską górę” , „Dżumę”, czy „Na zachodzie bez zmian”. Sprzedawcy czasami wybałuszają oczy jak wymienia się niektóre tytuły literackich arcydzieł.
Powinienem napisać też o współczesnej literaturze kobiecej, ale czytające ten felieton panie mogłyby mnie porwać i terroryzować, więc zaniecham. Czymże jest więc literatura? Czy istnieje na to pytanie jednoznaczna odpowiedź? No właśnie. Literatura to według mnie słowne stawianie pytań jak i szukanie odpowiedzi. Oczywiście jeżeli odnosi się do świata wartości.
Pisanie (bez alegorii i odniesień) o miłości konduktora do biletu lub o wędrówkach pcheł literaturą niestety nie jest. Literatura powinna zawierać jakąś myśl, jakąś ideę, którą autor usiłuje obronić lub obalić, i wcale nie musi być to Soplica lub Wyborowa. Jak odróżnić dobrą literaturę od złej ?

Przy tej dobrej trudniej zasnąć i jeszcze trudniej wymazać ją z pamięci. Istnieje też kolosalna różnica czy swoją przygodę z książką zaczynamy od Grocholi czy od Dostojewskiego. Wprawdzie oboje pisali z lewej do prawej ale jakże inaczej.
Literatura podobnie jak cygara i alkohol bywa lepszego i pośledniejszego gatunku. Ale to wymaga niestety pewnego doświadczenia i rozeznania. Poza tym o gustach nie należy dyskutować, tym bardziej jak istnieje opcja komentowania pod artykułem.
Chyba większość z nas ma dość, dość tego wszechobecnego chaosu, entropii, głupoty, agresji, dezinformacji, zalewu medialnego, niesprawiedliwości urzędów, kiczu, bełkotu itp. I nie da się do tego zaadoptować, nie da się nie zauważyć, zignorować ani zniszczyć. Taki stan zmienia człowieka i to u jego podstaw. Jedyny sposób to ucieczka. Uciekać można na wiele sposobów.
Można uciekać w pracę, ale praca jest najczęściej rodzajem finansowo-kredytowej niewoli, poza tym długo wykonywana ogłupia. Można uciekać w narkotyki i alkohol, ale to z kolei kosztuje i prowadzi do degeneracji i śmierci, można uciekać w seks, i to bywa bardzo przyjemne o ile nie załapiesz kiły lub AIDS. Można też uciekać w marzenia i zakupy, ale ich ilość i jakość jest wyczerpywalna.
W co więc najskuteczniej można uciec ? W książki !!! W prawdziwe książki moi drodzy. W świat literatury. Tam jest o wiele ciekawiej. Poza tym niewiele to kosztuje w dobie bibliotek i wypożyczalni. (tak na marginesie rodzi się pytanie, dlaczego nie ma wypożyczalni alkoholu i marychy?).
Butelkę wódki można wypić tylko raz a książkę przeczytać kilka razy i to od dowolnego momentu. W literaturze jest piękniej, jest esencjonalniej, soczyściej, jest wszystko wyłożone jak na dłoni, w dowolnych konfiguracjach, językach, czasach i odsłonach. Literatura wciąga.
Nastaną więc czasy, że będziemy namiętnie i nałogowo czytać, bo rzeczywistość obok będzie nie do zniesienia, a przy pomocy literatury możemy przenieść się gdziekolwiek. Książki uratują kiedyś świat. Być może nawet i moje książki. Polecam więc….książkoholizm. Najzdrowsze z uzależnień.
Autor; Andrzej Ballo
Zdjęcie: Chris Lawton na Unsplash