
Już od prawie roku żyjemy w izolacji. Aby chronić siebie i innych, ograniczyliśmy liczbę spotkań ze znajomymi, rodziną. Niejednokrotnie odmawialiśmy sobie przyjemności wyjścia do restauracji, baru czy klubu, kiedy jeszcze były otwarte. Zamieniliśmy dotychczasowe biuro i sale lekcyjne na home office i e-lekcje.
Nagłe, często traumatyczne, zmiany w życiu osobistym, społecznym i zawodowym przyczyniły się do pogorszenia zdrowia psychicznego na masową skalę. W samej Wielkiej Brytanii aż 10 milionów ludzi, wliczając w to 1,5 miliona dzieci, wyraziło potrzebę otrzymania pomocy psychologicznej.
Z danych NHS Digital wynika, że nigdy wcześniej liczba zgłaszających się po wsparcie osób nie była wyższa. Natomiast według raportu Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) z 6 października 2020 roku, aż w 130 krajach członkowskich osoby zaobserwowano ograniczenie do specjalistycznej pomocy dla osób wymagających stałej opieki (z zaburzeniami psychicznymi lub uzależnionych od substancji psychoaktywnych). W jednej trzeciej krajów przyczyną były braki kadrowe.
Kryzys psychiczny
Na początku pandemii mogliśmy zaobserwować znaczący spadek zainteresowania usługami w zakresie zdrowia psychicznego. Przyczyną była oczywiście chęć pacjentów uniknięcia zakażenia koronawirusem. Jednak po spadku nastąpił znaczący wzrost liczby osób poszukujących pomocy psychologicznej, psychiatrycznej lub terapeutycznej.
W wywiadzie dla “The Guardian” dr Adrian James ocenił bieżącą sytuację. – To prawdopodobnie największy uszczerbek na zdrowiu psychicznym od czasów drugiej wojny światowej. Nie skończy się, gdy wirus będzie pod kontrolą, a w szpitalach pozostanie niewiele osób. Będziemy ponosić konsekwencje długoterminowe – mówi James.
Traumatyczne skutki
Możliwe uszczerbki na zdrowiu psychicznej niejednokrotnie padały jako argument za chociaż częściowym zniesieniem obostrzeń. Centrum Zdrowia Psychicznego przygotowało wstępne prognozy, z których wynika, że w samej Wielkiej Brytanii:
1,3 mln osób będzie wymagało leczenia lęków w nasileniu od umiarkowanego do ciężkiego,
1,8 mln osób będzie wymagało leczenia w związku z depresją od umiarkowanej do ciężkiej,
1,5 mln dzieci zagrożone jest lękiem lub depresję w wyniku izolacji, kwarantanny, hospitalizacji lub śmierci bliskich osób.
Podane liczby to jedynie preludium. Wciąż nie udało się w pełni przeanalizować wpływu pandemii m.in. na osoby przebywające w ośrodkach opiekuńczych, mniejszości etniczne oraz na osoby niepełnosprawne.
Oprócz powyższych skutków, pod uwagę należy wziąć również o wiele poważniejsze elementy wpływające na nasze zdrowie psychiczne, np.: zespół stresu pourazowego (PTSD), który wystąpił u jednej piątej osób, które zostały zaintubowane podczas leczenia na COVID-19.
Trauma na całe życie
Niewątpliwie nikt z nas nie wyjdzie z tej sytuacji bez szwanku. Jeśli nawet unikniemy zakażenia koronawirusem lub przejdziemy COVID-19 w lekki sposób, z psychicznymi skutkami pandemii będziemy zmagać się długimi latami.
Już teraz możemy odczuć wiele z nich. Osoby dorosłe boją się o pracę. Dzieci cierpią z powodu ograniczenia tak ważnego dla ich prawidłowego rozwoju kontaktu z rówieśnikami. Osoby wymagające specjalistycznej pomocy psychiatrycznej lub psychologicznej nie mogą jej otrzymać, ponieważ system nie jest w stanie jej zapewnić. Do tego należy doliczyć liczne traumy związane z ciężkim przebiegiem samej choroby lub utratą bliskich osób bez możliwości pożegnania się.
Autor; Ada Stachowicz
______________________________