
Zaistniała sytuacja jest skutkiem skargi, jaką Czechy wniosły przeciwko Polsce w sprawie rozbudowy wspomnianej kopalni. Wybrali najmniej odpowiedni dla Kopalni czas na zgłaszanie sprzeciwów, ponieważ PGE stara się właśnie o nowe zezwolenie na wydobycie węgla, które pozwoliłoby Kopalni działać aż do 2044 roku.
Zdaniem czeskiego ministra środowiska, Richarda Brabeca, Polska nie spełniła postulatów dotyczących ochrony środowiska. Kopalnia ma negatywny wpływ na regiony leżące przy granicy i wpłynęła na drastyczny spadek poziomu wód gruntowych.
Protest poparł również starosta Gródka leżąceg onad Nysą, Józef Horinka. Podkreślił, że zwiększenie kopalni wyrządzi ogromne szkody, a Czesi muszą się borykać z hałasem i wszechobecnym kurzem już przy aktualnej wielkości obiektu. Dodaje również, że władze kopalni nie biorą pod uwagę tego, że zanieczyszczenia wychodzące z kopalni nie zostają na granicy, ale przedostają się do Czech, zanieczyszczając środowisko.
Zaistniała sytuacja jest poważnym problemem dla lokalnej społeczności. Pracuje tam bowiem ok. 3,5 tysiąca osób. Nie są to jednak jedyne straty jeśli chodzi o zatrudnienie w regionie. Spółka PGE (Polska Grupa Energetyczna) wyliczyła, że wstrzymanie pracy kopalni może mieć dramatyczny wpływ na pracę ok. 70 tysięcy ludzi. Związkowcy zgodnie twierdzą, że zamknięcie kopalni nie ma na celu niczego dobrego. Ich zdaniem zaistniała sytuacja to po prostu sposób na wykończenie kopalni.
Związkowiec z Kopalni Węgla Brunatnego Turów, Wojciech Ilnicki podkreślił, że w okolicy znajduje się jeszcze 8 innych kopalni, a TSUE chce zamknąć tę, która szła w stronę ekologii. Określił wyrok Trybunału jako niespotykany. Decyzji nie popiera również samo PGE, podkreślając, że kopalnia Janschwalde znajdująca się przy Polskiej granicy korzysta z kopalni węgla brunatnego dokładnie tak samo jak kopalnia Turów. Dodaje również, że niemiecka elektrownia emituje ponad 7,4 mln ton dwutlenku węgla w skali roku, a nadal nie słyszymy o jej potencjalnym zamknięciu.
Europosłanka PiSu, Anna Zalewska na specjalnej konferencji zwołanej przed kopalnią oświadczyła, że Polska nie wykona decyzji, a Turów nie zaprzestaje wydobycia. Jasno podkreśliła, że wstrzymanie jest niemożliwe, ponieważ zmusi kopalnie nie do tymczasowego, ale stałego zamknięcia się.
Nagłe zatrzymanie procesu wydobycia stanowiłoby również nieodwracalne szkody jeśli chodzi o stan czeskich wód czy środowisko. Turów jest również jednym z najważniejszych elementów jeśli chodzi o polską energetykę, ponieważ zapewnie ok. 7% krajowego zapotrzebowania za energię.
Tym sposobem Anna Zalewska powołała się na okoliczność, w której orzeczenie Trybunału nie musi zostać wykonane, a konkretniej to, że „zastosowany środek jest nieproporcjonalny i działa na szkodę środowiska”. Europosłanka PiSu zapowiedziała również wielotorowe badania mające na celu utrzymanie pracy kopalni.
Z tej sytuacji możliwe są 2 wyjścia. Pierwsze z nich to porozumienie Polskiego i Czeskiego rządu i wycofanie skargi przez Czechy. Tym sposobem sprawa zostałaby potraktowana jako zamknięta, a kopalnia mogłaby w dalszym ciągu wydobywać.
CZYTAJ TAKŻE: Polska w czołówce plastikowego śmietnika Europy
Jest jednak jeszcze jedno rozwiązanie. Polega ono na rozpoczęciu prawnego sporu z Unią i walkę o działalność kopalni. Biorąc pod uwagę np. wspomniane wcześniej słowa europosłanki na razie bliżej nam do drugiej z opcji.
Głos w sprawie zabrał również dyrektor pionu prawnego spółki PGE, Arkadiusz Koper. Podkreślił, że właścicielem kopalni nie jest Polska, a PGE Górnictwo i Energetyka Konwencjonalna czyli spółka prawa prywatnego PGE notowana na giełdzie.
Przypomniał, że Polska nie ma prawa zakazywać działalności, jeśli jest prowadzona w sposób legalny, ponieważ naruszałoby to słuszne sprawy PGE i akcjonariuszy spółki.
Prezes Polskiej Grupy Energetycznej powiedział, że Turów posiada ważną koncesję na wydobycie i działa w sposób legalny. Działania wydobywcze na terenie kopalni trwają nadal i nie Zanowi się na ich zaprzestanie.
Wspomniano również o tym, że argumenty polskiej strony konfliktu zostały zniekształcone, a TSUE potraktowało wybiórczo sytuację, w jakiej znajduje się Kopalnia Turów. Mówi się również, że zamknięcie polskiej kopalni ma wspomóc interesy okolicznych obiektów takich jak np. kopalnie niemieckie.
Autor; Natalia Malessa