
Według najnowszych danych Eurostatu ceny w Polsce przez rok wzrosły o 4,4 proc. Podczas, gdy średnia w UE wynosi 1,7 proc., a średnia strefy euro 1,3 proc. Za naszym krajem w rankingu znajdują się Węgry (3,9 proc.), Norwegia (3,4 proc.), Rumunia (2,5 proc.) i Czechy (2,3 proc.). W reszcie państw członkowskich średnia nie przekroczyła 2 proc.
Polska pozostaje w tyle
W 2020 roku o pierwsze miejsce ścigaliśmy się z Węgrami. Niestety, ostatecznie to nasz kraj został liderem w niechlubnym rankingu Eurostatu (europejski odpowiednik naszego GUS-u). Podczas, gdy w innych krajach można zaobserwować spadek cen lub zaprzestanie ich rośnięcia, Polska bije europejskie rekordy.
Jednak najwyższy poziom inflacji w Europie, to nie jedyny fakt, który powinien martwić – gorsze jest to, że wciąż się pogłębia. Ceny w krajach takich jak Portugalia, Słowenia czy Łotwa pozostały na podobnym poziomie w porównaniu do zeszłego roku.
Jedno państwo może pochwalić się nawet deflacją, czyli znaczącym spadkiem cen. Mówimy tu o Grecji, w której wskaźnik deflacji wynosi 2 proc.
Nadzieje o obniżeniu cen szybko zweryfikował ekonomista BNP Paribas – Wojciech Stępień – w rozmowie z money.pl – “W kwietniu inflacja będzie wyżej niż w marcu i zostanie tam długo. Pewnie bardzo długo […] Już w drugim kwartale może przebić 4 proc. W kolejnym jest szansa na lekką korektę, ale pozostanie powyżej górnego limitu NBP. A w końcówce roku znowu inflacja może przyspieszyć”
Dane z GUS-u a Eurostatu
Według Głównego Urzędu Statystycznego (GUS) ceny w Polsce wzrosły średnio 3,2 proc. Podczas, gdy Eurostat podał wartość 4,4 proc. Skąd ta różnica? Wynika ona głównie z metodologii badań.
GUS korzysta z miary CPI (consumer price index), a Eurostat z HICP (harmonised index of consumer prices). Jednak obie instytucje wskazują podobne czynniki, które mają wpływ na wzrost cen.

Czemu ceny rosną?
Oczywiście za jedną z głównych przyczynę możemy uznać pandemię, a właściwie całe zamieszanie na świecie, które spowodowała.
Czynniki, które powodują wzrost inflacji:
Nadpodaż pieniądza – dodrukowano miliardy złotych, które następnie zostały wpompowane w gospodarkę;
Wzrost kosztów prowadzenia firmy, a co za tym idzie podwyższenie cen usług – podwyżka cen prądu, wzrost płacy minimalnej, koszty środków ochronnych itp. Przedsiębiorcy muszą podwyższać ceny, aby zostać w biznesie.
Polacy boleśnie odczuwają wzrost cen podstawowych artykułów spożywczych i codziennego użytku, szczególnie w najuboższych rodzinach których jest obecnie coraz więcej. Mimo ciągłego spadku poziomu życia rodzin, polski rząd twierdzi, że gospodarka stosunkowo lekko przechodzi kryzys związany z pandemią koronawirusa.
Jednak dane mówią zupełnie co innego. Trudna sytuacja finansowa wielu firm a najbardziej w dotkniętych kryzysem branżach jak turystyka, hotelarstwo, usługi, utrzymujący się dłuższy czas znacznie spowolni tempo wzrostu gospodarczego.
Jednocześnie należy zauważyć że rosnący popyt w krajach mniej dotkniętych kryzysem, np. w Chinach, może spowodować wzrost cen surowców i gwałtownie przyspieszyć inflacje. To może doprowadzić do podwyżek stóp procentowych na głównych rynkach, a co za tym idzie także i peryferyjnych. Bank Światowy szacuje, że w drastyczny sposób zobaczymy niedługo przepaść pomiędzy biednymi a bogatymi.
Autor: Ada Stachowicz